Artykuły o Lwowie

[W sowieckim Lwowie (2001)] [Polska-Ukraina (1998)] [Mit Lwowa (1999)] [ Orlęta na zgodę...(1999)] [Tam szum Dniestru (1998)] [Orzeł i tryzub (2000)] [Orlęta dla orłów (2002) ] [Geniusz: gen i już - Stefan Banach (2002) (2002) ] [Autonomia dla Galicji? (2002)]

Orlęta na zgodę


Remanent polsko-ukraiński


MAŁGORZATA DANIEC

POLITYKA nr 20/1999

Tekst ten jest zamieszczony na stronie internetowej Polityki: http://polityka.onet.pl/artykul.asp?DB=162&ITEM=1018622

Prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma wyznaczyli sobie po raz kolejny spotkanie na Cmentarzu Orląt we Lwowie. Historia jego rekonstrukcji, swoista droga przez mękę, zamyka w sobie całe skomplikowanie polsko-ukraińskiego budowania dobrosąsiedzkich stosunków. Co znamienne: im lepiej działo się w kontaktach na najwyższym szczeblu, tym odbudowa cmentarza okazywała się zadaniem trudniejszym, ze względu na stanowisko lokalnych władz.

Lwowski Cmentarz Orląt przez dziesięciolecia był tematem tabu, w Warszawie, Kijowie, a przede wszystkim w Moskwie. Radziecka władza rozpoczęła walkę z cmentarzem już w 1945 r. W latach 50. rozbijano nagrobki, pomniki i rzeźby, gruz posłużył na fundament monumentu Lenina w centrum miasta. W 1971 r. czołgi zmiażdżyły groby i krzyże, buldożery splantowały teren, dźwig obalił wspaniałą kolumnadę. Część cmentarza zamieniono na asfaltową jezdnię, pod którą pozostały szczątki zmarłych. Reszta służyła jako wysypisko śmieci, magazyn złomu i parking dla ciężarówek.

Warszawa milczała, lwowiacy w Polsce byli bezradni, Polacy we Lwowie przeżywali dramat upokorzenia, buntu. W Ameryce powstał Komitet Obrony Cmentarza Orląt: ten cmentarz dla Polaków na całym świecie ma wielką wartość historyczną i patriotyczną. Spoczywają tu ponad dwa tysiące żołnierzy polskich, amerykańskich, francuskich, harcerzy i studentów poległych w walkach polsko-ukraińskich o Lwów w latach 1918-19. Dla Polaków Cmentarz Orląt pozostaje symbolem bohaterstwa, dla Ukraińców jest symbolem polskiej dominacji i pogrzebanych nadziei na suwerenne państwo. W 1989 r. jeszcze za radzieckiej władzy, na mocy porozumień dotyczących Cmentarza Łyczakowskiego (którego częścią jest Cmentarz Orląt), ale trochę nieformalnie, Energopol przystąpił do porządkowania nekropolii. Firma rekonstruowała wówczas w Rudkach kaplicę Fredrów i kościół, a po godzinach odgruzowywała i karczowała zarośla na Cmentarzu Orląt. W ciągu dwóch tygodni odsłonięto blisko 300 mogił.

Ukraińcy mówią dziś z przekąsem, że to zasługa bałaganu, jaki zapanował u schyłku radzieckiego imperium. Działacze ukraińskich ugrupowań niepodległościowych już wówczas próbowali protestować przeciwko odbudowie. Nieśmiało, bo byli ruchem młodym, opozycyjnym wobec Moskwy.

A jednak 1 listopada 1989 r. doszło do gestu pojednania: Ukraińcy pod narodowym sztandarem złożyli kwiaty na Cmentarzu Obrońców Lwowa. Polacy - na grobach strzelców siczowych, poległych w walkach z Polakami. Wydawało się, że sprawa cmentarza przestanie dzielić i antagonizować środowiska po obu stronach granicy. To wtedy zaczęto myśleć, a i po trosze mówić, o rekonstrukcji cmentarza, na ile to możliwe, zgodnie z przedwojennym projektem Rudolfa Indrucha.

Polski projekt rekonstrukcji przedstawiono we Lwowie we wrześniu 1991 r., zaledwie miesiąc po ogłoszeniu suwerenności Ukrainy. Do jego negocjowania jednak nie doszło. To były czasy szybkich zmian prezydentów, rządów i władz samorządowych Lwowa. Ale także okres napięć w stosunkach polsko-ukraińskich, jakie powstały na pograniczu, w samym Przemyślu i Przemyskiem oraz na Wołyniu. Warto przypomnieć, że właśnie wówczas toczył się słynny już spór o Karmel, którego przekazanie grekokatolikom uniemożliwili przedstawiciele przemyskich ugrupowań kombatanckich. Ale wtedy także w Przemyskiem wzniesiono pierwsze nielegalne upamiętnienia, czyli pomniki ku czci poległych członków UPA, na co nie było ani krzty przyzwolenia w Polsce. To wtedy odtwarzano diecezje rzymskokatolickie na Ukrainie, a na Wołyniu upamiętniano ślady 27 Dywizji AK.

Cmentarz Orląt stał się elementem przetargowym. Podczas sporu o Karmel wśród argumentów przemyślan przeciwko przekazaniu świątyni Ukraińcom pojawiło się pytanie, co z Cmentarzem Orląt. Tymczasem we Lwowie nie ukrywano, że opóźnienie rokowań i decyzji ma związek ze wszystkim, co dzieje się na pograniczu. Z antyukraińskimi napisami na przemyskich kamienicach, brakiem zgody na upamiętnienia UPA czy brakiem potępienia przez Sejm Akcji Wisła jako przejawu czystek etnicznych. Wtedy też zaczął się rodzić spór o kopułę na kościele karmelitów w Przemyślu.

Negocjacje w sprawie Cmentarza Orląt i innych polskich grobów na Wschodzie przejęła i kontynuowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Sukcesem tych kontaktów było podpisanie wiosną 1994 r. umowy między rządami RP i Ukrainy o ochronie miejsc pamięci i spoczynku ofiar wojny i represji politycznych. Na mocy tego dokumentu powstał protokół uzgodnień zaakceptowany przez obie strony. Co warte dostrzeżenia, Lwów zgodził się wówczas na rekonstrukcję cmentarza zgodnie ze stanem z 1939 r. i ekshumację szczątków, które znalazły się pod asfaltową drogą. Rozpoczęcie prac zapowiedziano na 1995 r.

Po drodze jednak zdarzyły się Hruszowice, Bircza i konflikt o organizowanie w Przemyślu festiwalu kultury ukraińskiej.

Pomnik ku czci kureni UPA wybudowany nielegalnie w Hruszowicach rozbudził emocje po polskiej stronie granicy. W Przemyślu domagano się wydania i wykonania decyzji administracyjnej o rozbiórce upamiętnienia. We Lwowie przyglądano się temu delikatnie nadmieniając, że sprawa rekonstrukcji Cmentarza Orląt pozostaje wciąż otwarta.

Dla Ukraińców symbolem polskiej nietolerancji stała się sprawa Birczy. Tam właśnie, na prywatnej posesji, znajdować się miał grób zbiorowy 22 żołnierzy UPA, poległych w 1946 r. w walce z polskim wojskiem broniącym miasta. Niestety, radni ani społeczność Birczy nie wyrażali zgody na ekshumację i godny pochówek szczątków na miejscowym cmentarzu grekokatolickim. Nie zapomnieli mordów dokonywanych przez tę formację na polskiej ludności, bali się powrotu legendy UPA. W ten sposób Cmentarz Orląt stał się przeciwwagą Birczy. A tu opór miejscowej społeczności okazał się na razie nie do przełamania.

We Lwowie opór władz miasta i Komisji do spraw Pochówków Wojskowych Rady Miejskiej opóźniały prace przy rekonstrukcji Cmentarza Orląt. Kiedy wiosną 1996 r. prezydent Ukrainy Leonid Kuczma przyjechał do Łańcuta na szczyt prezydentów, zaproszony przez Aleksandra Kwaśniewskiego, nikt nie miał wątpliwości, że spektakularnym efektem zacieśnienia kontaktów na najwyższym szczeblu będzie doprowadzenie do finału rekonstrukcji słynnej nekropolii. Tym bardziej że już wówczas podkreślano rolę Polski w promowaniu Ukrainy na polu międzynarodowym, co Kijów kwitował zadowoleniem. Tymczasem we Lwowie wstrzymano prace. Wicemer poinformował stronę polską, że "Plan rekonstrukcji" zaginął. Odrzucono też plan pierwszego etapu prac. Do Warszawy odesłano - zapewne omyłkowo - egzemplarz z naniesionymi na marginesie uwagami: Nigdy! Wykluczone!

Po raz kolejny wydawało się, że problem zniknie po wizycie prezydenta Kwaśniewskiego w Kijowie w maju 1997 r. i podpisaniu wspólnej deklaracji o pojednaniu, która zyskała miano historycznej. Niestety. Zdaniem mera Lwowa cmentarz obraża dumę Ukraińców, a nawet zagraża suwerenności państwa. Już w miesiąc po kijowskim pojednaniu wstrzymano wszelkie prace, a wspomniana Komisja do spraw Pochówków Wojskowych zażądała przedstawienia kompleksowego programu odbudowy cmentarza. Mer podporządkował się naciskom rady. Tłumaczył wówczas, że Lwów jest ukraiński, natomiast ideologiczna wymowa Cmentarza Orląt, zwłaszcza inskrypcje, sugerują, że Ukraińcy są tu okupantami. Właśnie napisy "Obrońca Lwowa", "Obrońca Kresów Wschodnich" oraz "Nieznanym Bohaterom poległym w obronie Kresów Wschodnich" stały się najbardziej drażliwą sprawą. Jak utrzymywał mer, inskrypcje znalazły się na tablicach bezprawnie i są sprzeczne z duchem umowy z 1994 r. W tym samym czasie w Przemyślu rozgorzał skandal z festiwalem kultury ukraińskiej. Tu jednak prezydent miasta podporządkował się decyzji premiera i wydał zgodę na imprezę. Komentatorzy łączyli obie sprawy. W parę dni później we Lwowie bojówkarz UNA UNSO publicznie znieważył polską flagę wycierając w nią buty. W Przemyślu nie czekano długo: w katedrze umieszczono dekorację obrażającą godło Ukrainy, Tryzub.

Tymczasem strona polska negocjowała kolejne wersje rekonstrukcji. Sprawa Cmentarza Orląt tak bardzo ciążyła na wzajemnych kontaktach, że do jej załatwienia włączyli się obaj prezydenci. W styczniu 1998 r. Kuczma i Kwaśniewski złożyli kwiaty na symbolicznym grobie obok tablicy poświęconej Nieznanym Obrońcom Lwowa. Zapowiedziano porozumienie i kompromis. W języku praktyki oznaczało to, że władze Lwowa przestaną kwestionować zobowiązania podejmowane wcześniej obustronnie, w Kijowie i Warszawie. Od wiosny trwały ekshumacje. Na zrekonstruowanym cmentarzu obaj prezydenci mieli się spotkać 1 listopada 1998 r. Niestety, do kompromisu znów nie doszło. Jesienią ponownie wstrzymano prace, na polecenie władz Lwowa i dyrektora Cmentarza Łyczakowskiego. Korzystając z okazji, że zakwestionowana została legalność inskrypcji na płycie głównej, UNA UNSO zdewastowała napis. Spotkanie prezydentów odwołano.

W Birczy natomiast kompromis był już blisko. Niestety, w miejscu wskazanym przez zainteresowanych nie znaleziono szczątków. Nie doczekała się natomiast rozwiązania sprawa zwrotu majątków i lasów odebranych Ukraińcom w wyniku Akcji Wisła ani przyznania uprawnień kombatanckich więźniom obozów w Jaworznie, co jest od lat przedmiotem zabiegów środowisk ukraińskich.

Na szczęście impas nie spowodował przerwania konsultacji. O odbudowie Cmentarza Orląt niemal codziennie rozmawiali negocjatorzy. Udało się zatwierdzić poważną część dokumentacji, ustalić treść budzących kontrowersje napisów. Zdewastowaną tablicę z inskrypcją "Nieznanym bohaterom poległym w obronie Lwowa i Ziem Południowo-Wschodnich" zastąpiono nową. Napis brzmi teraz: "Nieznanym żołnierzom polskim, poległym w walce o wolność Rzeczypospolitej Polskiej 1918-20". Być może zapobiegnie to kolejnej eskalacji napięć. Udało się też podpisać na szczeblu rządowym Polski i Ukrainy dokument, który reguluje sprawy pochówków zgodnie z obyczajem cywilizowanych narodów. Protokół z 13 marca tego roku ustala kalendarz działań na najbliższe cztery lata, spraw, które powinny zostać załatwione i ustanawia mechanizm konsultacji jako sposób rozstrzygania kwestii spornych. Jest więc nadzieja, że w sprawach pochówków i grobów przestaną na pograniczu straszyć duchy.

W sprawie Cmentarza Orląt pozostaje wciąż jednak rejestr spraw nie uzgodnionych. Ukraińcy nie dają obecnie przyzwolenia na rekonstrukcję cmentarza zgodnie z projektem Indrucha, na powrót rzeźb lwów, stojących dziś na rogatkach miasta, na rekonstrukcję pomników żołnierzy amerykańskich i francuskich. Zapewne też nie zostanie odtworzona kolumnada i wiele innych elementów architektonicznych.

Prace jednak niedawno ruszyły i, jak się można przekonać na miejscu oglądając cmentarz, zrobiono sporo. Jak mówi Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Pamięci Ochrony Walk i Męczeństwa, wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom i żądaniom strony ukraińskiej, ale też Ukraińcy uwzględnili nasze żądania. Jacek Kluczkowski, doradca prezydenta RP, członek Komitetu Konsultacyjnego Prezydentów RP i Ukrainy, który parę dni temu jeździł do Lwowa, powiada, że mamy za sobą najważniejsze: roboty na Cmentarzu Orląt idą pełną parą, a ze spornymi kwestiami musimy sobie wspólnie radzić.


Wszelkie prawa do powyższego tekstu należą do redakcji tygodnika Polityka

[W sowieckim Lwowie (2001)] [Polska-Ukraina (1998)] [Mit Lwowa (1999)] [ Orlęta na zgodę...(1999)] [Tam szum Dniestru (1998)] [Orzeł i tryzub (2000)] [Orlęta dla orłów (2002) ] [Geniusz: gen i już - Stefan Banach (2002) (2002) ] [Autonomia dla Galicji? (2002)]


Powrót