Wielcy zapomniani

Marian Hemar - człowiek urzeczony polskością

Był wielkim polskim patriotą odważnie broniącym spraw Ojczyzny. Jego teksty są trafne, bawią lub rozczulają do łez. Przenoszą do świata przedwojennego kabaretu i ostrej satyry, do świata wolności i radości.

Urodził się 6 kwietnia 1901 r. we Lwowie. Na Uniwersytecie Jana Kazimierza studiował medycynę i filozofię. Już w czasie studiów dał się poznać jako satyryk. Po ich ukończeniu wyjechał na trzy miesiące do Włoch, skąd pisał korespondencje do "Gazety Porannej", zatytułowane "Z Włoch". Więcej w nich było tęsknoty za Lwowem niż opisów Italii. W latach 1918-1920 brał udział w walkach o Lwów. Choć bardzo kochał swoje rodzinne miasto i stale za nim tęsknił, w 1925 r. przeprowadził się do Warszawy, gdzie został kierownikiem literackim kabaretów: "Qui Pro Quo", ,,Banda" i "Cyrulik Warszawski". Wraz z Tuwimem, Lechoniem i Słonimskim pisał wówczas ogromnie popularne szopki polityczne. Był również współpracownikiem "Wiadomości Literackich" i "Wiadomości", a w latach 1934-1935 dyrektorem teatru Nowa Komedia.

Obrońca Ojczyzny
Sztuka Hemara "Dwaj panowie B" bawiła ówczesną Warszawę i wszystkie miasta, w których była wystawiana. Z kolei "Firma" została uznana za najlepszą polską komedię okresu międzywojennego. Niestety, jej tekst zaginął. Na potrzeby teatru artysta przerobił wiele sztuk obcych, aktualizując je i dodając do nich akcenty polskie. Przykładem może być przeróbka operetki Offenbacha "Piękna Helena", a później, już w Londynie, na dwóchsetlecie sceny narodowej przetworzenie "Natrętów" Bielawskiego na "Piękną Lucyndę". Jego satyry drukowały "Szpilki", zwłaszcza gdy narastała groźba agresji niemieckiej. W 1939 r. piosenka "Ten wąsik", śpiewana przez Ludwika Sempolińskiego w ogromnie popularnej rewii "Orzeł czy reszka", wywołała interwencję ambasadora Niemiec w Warszawie, ponieważ uznano ją za "ośmieszającą głowę państwa". We wrześniu tego roku autor piosenki i jej wykonawca musieli uciekać z Warszawy, bo szukało ich gestapo. Hemar przedostał się do Rumunii. W latach 1940-1941 był żołnierzem Karpackiej Brygady w Palestynie i w Egipcie, gdzie walczył m.in. pod Tobrukiem. W wojsku prowadził pracę kulturalno-oświatową. Dla swej brygady napisał hymn i skomponował do niego melodię. Stworzył także "Czołówkę Teatralną", pisząc do niej teksty, które są śpiewane do dziś. Bardzo cierpiał z tego powodu, że jego ukochana Polska jest niszczona przez okupantów. Modlił się do Boga o uwolnienie jej z niemieckich pęt. W sierpniu 1941 r. powstał w Aleksandrii jego słynny wiersz zatytułowany "Modlitwa". Został on zamieszczony w tomie "Dwie Ziemie Święte", który wydano w 1942 r. w Londynie. Gdy tomik ten się ukazał, Kazimierz Wierzyński napisał o nim następujące słowa: "Z pięknej książki jego bije patriotyzm, żarliwa polskość, szczera i rzetelna. Jest to pamiętnik uchodźcy i śpiewnik żołnierza, pamflet współczesny i elegia o zmarłym wodzu i jest w niej także coś z modlitewnika. Wszystko w książce tej żyje, jest ciepłe - chciałoby się rzec - ogrzane porywczym, lwowskim sercem. Hemar, dziecko miasta, które leży pod Wysokim Zamkiem i jeszcze wyżej, w niezdobytych górach polskiej miłości, okazał się także semper fidelis". Przypomnijmy, że wcześniej, w 1940 r., napisał on piękną "Modlitwę do Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej", w której poleca Bogurodzicy zniszczoną stolicę wraz z jej mieszkańcami. Na końcu tego utworu pisze: "Tych ich zziębniętych osłoń połą nieba./ Krew obetrzyj, co wciąż się z ruin dymi./ Dzieciom mleka daj i głodnym chleba,/ A poległym - bądź przy nich. Bądź z nimi".

Rozkazem naczelnego wodza gen. Sikorskiego starszy strzelec Marian Hemar został przeniesiony do Londynu, dokąd przyjechał na początku roku 1942. Został wówczas przydzielony do Ministerstwa Informacji i Dokumentacji, w którym zwalczał m.in. kłamstwa propagandy niemieckiej i nie tylko niemieckiej. Zdarzyło się, że w Izbie Gmin padł zarzut, iż w wojsku polskim na Bliskim Wschodzie panuje antysemityzm. Hemar stanowczo zaprotestował przeciwko wysuwanym przez niektórych Żydów oszczerstwom na temat Polski. By bronić dobrego imienia Ojczyzny, nie zawahał się przypomnieć swego prawdziwego pochodzenia. W liście do brytyjskiego "Timesa" z 11 lipca 1942 r. pisał: "Jeśli jednak zbyt wielu Anglików jest skłonnych widzieć każdego Niemca jako raczej 'dobrego', a każdego Polaka jako raczej faszystę i antysemitę - proszę mnie nie podejrzewać, że jestem jednym z nich, ponieważ jestem Żydem". Profesor Jerzy Robert Nowak w artykule "Polscy patrioci a polakożerca" przypomina, że Hemar "skrytykował w nim twierdzenia głoszące, że część Żydów chce odejść z jednostek armii polskiej z powodu panującego w niej rzekomo antysemityzmu. Hemar stwierdził, że w armii polskiej nie ma żadnego antysemityzmu, a Żydzi starający się uniknąć dalszej służby to po prostu zwykli dezerterzy, którzy pragną wymigać się od jakiejkolwiek służby wojskowej".

Polak z wyboru
Hemara od dziecka urzekała polskość, polski język i polska literatura. Badacz i miłośnik twórczości Hemara, Tadeusz Szymański, pisze: "Urzeczenie polskością - bo tak to chyba trzeba określić - trwa przez całe życie tego 'Polaka z wyboru', który w wieku dojrzałym zmienił nawet religię, żeby podkreślić, jak bardzo czuje się Polakiem. Polska i Lwów - to były dwie miłości Hemara. Gorące umiłowanie rodzinnego kraju i rodzinnego miasta nie opuściło go nigdy, trwało w nim aż do śmierci". Sam Hemar po latach, już jako znany poeta i satyryk, mówił o sobie: "Jestem z tego szczególnego w historii polskiej pokolenia, które urodziło się w niewoli, poznało cudowny, nieogarnięty myślą wstrząs wolności, poznało walkę rzeczywistości z marzeniem i doświadczyło utraty wolności, zanim z tej wojny, rzeczywistości i marzenia mogła wyłonić się nowa synteza polskiego bytu. Jestem z pokolenia, które wyssało z mlekiem matki - choć, jeśli o mnie chodzi nie polskiej - zapamiętałą, gorącą, nigdy nie ostygłą miłość do polskiej poezji i literatury, z pokolenia, dla którego literatura znaczyła Summa Poloniae, znaczyła najwyższą sublimację polskości, a Polska była jednoznaczna z literaturą najwyższego rzędu. Nasz stosunek do literatury był stosunkiem nabożeństwa, myśmy owo nabożeństwo i uwielbienie przenieśli na pisarzy. Od młodości tak wczesnej, że niemal od dzieciństwa, żyłem w tej niezachwianej wierze, że być polskim pisarzem wierszy lub powieści, to najwyższa ranga ludzka, najwyższa nobilitas, że to znaczy być już pół-duchem, pół-bogiem na ziemi. (...) Dziecku nazwiska takie, jak Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Tetmajer, Żeromski, Wyspiański, Prus, brzmiały niby muzyka organów, były raczej tytułami świętości, niż nazwiskami ludzi z ciała, krwi i kości". U schyłku życia dodawał: "(...) Bo jestem Polakiem amatorem, z miłości od pierwszego wejrzenia, a nie z przymusu". Napisał dużo pięknych piosenek, z których wiele stało się przebojami.

Po wojnie nie wrócił do kraju. Pozostał w Londynie, gdzie w 1946 r. stworzył kabaret "Orzeł Biały", a później teatr polityczno-satyryczny zwany "Teatrem Hemara". Od 1951 r. współpracował z Radiem Wolna Europa, gdzie wygłaszał wierszowane komentarze satyryczne do wydarzeń bieżących, bardzo cenione przez słuchaczy z Polski. Atakował w nich zarówno przywary emigracyjnej rzeczywistości, jak i komunistycznej sytuacji kraju. Jan Lechoń w swoim "Dzienniku" zanotował: "Wciąż przerzucam Hemara z tym samym poczuciem, że jest to dokument, który zostanie, i że trzeba te wiersze czytać głośno, grać je jak aktor i wtedy można je ocenić jak trzeba. Gdybym pisał o literaturze na emigracji, napisałbym o Hemarze jako o fenomenie i jako pozycji w tym, co się nazywa naszą walką o wolność". Teatr Hemara był teatrem jedynym na świecie, bo jedynym teatrem emigracyjnym, który utrzymywał się sam, bez najmniejszej subwencji z jakiegokolwiek źródła. Hemar pisał dla niego wszystkie teksty i muzykę, był jego dyrektorem i reżyserem, a niekiedy nawet aktorem.

Na cenzurowanym
Władze PRL robiły wszystko, by nie tylko wiersze, ale i nazwisko Hemara były cenzurowane. W tym czasie przecież w naszej Ojczyźnie żyło wielu miłośników Lwowa, którym cotygodniowy kabaret na falach RWE przynosił otuchę i pamięć o tym mieście. Niestety, w ostatnich latach życia poety Radio Wolna Europa przestało nadawać jego kabaret. Choć dla poety i jego słuchaczy był to wielki cios, Hemar pozostał wierny swojej miłości, którą była Polska i zaczął drukować swoje tomiki. Zastąpiły one jego wielbicielom pustkę, która powstała po tym, jak w radiu zamilkł jego głos. Hemar był autorem wielu skeczy i dowcipów, piosenek i sztuk dramatycznych, które obejmowały szeroki wachlarz od dramatu do komedii muzycznej. Jego dorobek literacki jest ogromny - to ponad 3000 niezwykle popularnych piosenek, do których sam komponował muzykę, setki wierszy, kilkanaście sztuk i słuchowisk radiowych. Pisał także prozę. Część z niej została wydana jako "Awantury w rodzinie". O książce tej napisano, że jest najinteligentniejszą polską książką wydaną na emigracji. Znając dobrze wiele języków, w tym trzy starożytne, Hemar zajmował się również tłumaczeniami. Przypomnijmy, że przełożył wszystkie sonety Szekspira, połowę ód Horacjusza. Był pisarzem bardzo płodnym i wszechstronnym. W jego poezji wyraźnie zarysowały się dwa nurty - żartu i satyry oraz refleksji i tęsknoty. Karol Zbyszewski, znający bardzo dobrze Hemara, pisał przed jego śmiercią: "Hemara - w dziedzinie literackiej - wszędzie pełno. Rewie, wiersze, odczyty, wieczory autorskie, przekłady, audycje radiowe, krzyżówki, recenzje, piosenki, sztuki - Hemar wszędzie jest, Hemar wszystko pisze! Dziś, w wieku emerytalnym, pracuje, tworzy, daje z siebie piętnaście razy więcej niż przed wojną, gdy był u szczytu sił. Zarabia jednak znacznie mniej".

Marian Hemar przez całe swoje życie uczył nas miłości do Polski i Lwowa. Bezkompromisowy i do końca wierny prawdzie i sprawiedliwości nie zgadzał się na komunistyczne zniewolenie naszej Ojczyzny. Podkreślał mocno: "Moja gorąca miłość nie może się pogodzić z inną Polską, tylko najlepszą, najszlachetniejszą, najuczciwszą w świecie. (...) Uczyli mnie tej miłości Słowacki, Żeromski i Piłsudski". Zmarł 11 lutego 1972 r. w miasteczku Dorking pod Londynem, gdzie został pochowany.

Piotr Czartoryski-Sziler


Tekst pochodzi z gazety "Nasz Dziennik"

Materiał umieszczono za zgodą Redakcji. Wszystkie prawa zastrzeżone dla Redakcji gazety „Nasz Dziennik”

Powrót
Licznik

  Licznik